Hej, zapraszam was na mój drugi blog - http://guardian-of-feedom.blogspot.com/ :) jest dopiero prolog, ale już pisze się pierwszy rozdział ^^
Asix :*
Nowa przepowiednia, nowa niebezpieczna misja. Po pokonaniu Gai, wszyscy myśleli, że wszystko będzie spokojne, ale się mylili. Ale nie tylko z tym się pomylili. Miało też nie być więcej dzieci Wielkiej Trójki. Ale życie lubi płatać nam figle.
niedziela, 16 listopada 2014
poniedziałek, 10 listopada 2014
Rozdział 18
Annabeth
Zatrzymałam
się. Reszta szła dalej, oprócz Dylana.
-Annabeth,
co jest? – zapytał kładąc mi rękę na ramieniu – Coś się stało? Co miałam
odpowiedzieć? Że słyszałam jak ktoś nam grozi, ale nawet nie wiem kto? Najpierw
muszę dowiedzieć się o co w tym wszystkim chodzi.
-Nic mi nie
jest, Dylan. Nie przejmuj się – zdobyłam się na słaby uśmiech. Popatrzył na
mnie podejrzliwie.
-Na pewno?
Nagle mocno zbladłaś i … .
-Serio,
wszystko w porządku – nie dałam mu skończyć – chodźmy do reszty. Dogoniliśmy
ich już w bibliotece. Rozglądali się za czymś co mogło by nam pomóc. Dołączyłam
do nich. Weszłam między półki z książkami. Były tam różne dzieła, począwszy od „Zbrodni
i kary”, przez „Romea i Julię”, a na „Historii odkryć geograficznych”
zakończywszy. Miałam wielką ochotę sięgnąć po jakąkolwiek i zagłębić się w
niej. Ale powstrzymałam się, miałam przecież zadanie do wykonania. Błądziłam
miedzy rzędami. Nie patrzyłam gdzie idę, rozglądałam się raczej na boki. I w
końcu na kogoś wpadłam. Spojrzałam w niebieskie tęczówki chłopaka.
-Przepraszam
Dylan, nie zauważyłam cię – powiedziałam.
-Nic się nie
stało – uśmiechnął się – znalazłaś coś może? Zaprzeczyłam ruchem głowy.
Usłyszałam szmer gdzieś za mną. Błyskawicznie się odwróciłam i o mało nie
krzyknęłam. Przede mną stały dwa gigantyczne, czarne pająki. Miały osiem odnóży
i każde było zakończone ostrym pazurem. Przypomniała mi się Arachne. Sześć par
czerwonych oczu wpatrywało się prosto we mnie. Zaczęłam powoli cofać się.
Próbowałam zwolnić oddech, ale nic z tego. Serce biło mi jak oszalałe.
-I co, mówiłem że wasza misja jest
bezsensowna. Teraz zginą niewinni – znowu usłyszałam ten głos. Co to miało
znaczyć?
-Ann, tylko
spokojnie. Zaraz się nimi zajmę – odezwał się syn Apolla, trzymając w ręku
miecz. Niewinny. Nie mogę dopuścić do tego. Otrząsnęłam się z szoku i
wyciągnęłam sztylet. Ruszyłam na pająki. Chłopak zajął się jednym, ja drugim.
Niestety cholerstwo było szybkie i dobre. Unikało moich ciosów i atakowało mnie
z podwójną siłą. Jeden z pazurów minął moją twarz o włos. W końcu walnął mnie
jedną z nóg i upadłam na ziemię. Nim stanęłam na nogi, pojawił się przy mnie
Percy. Zjawia się zawsze, kiedy jest potrzebny. Pomógł mi wstać i razem
ruszyliśmy na potwora. Z dwoma atakującymi miał już problem. Nie wiedział na
kimś się skupić. Kilka pchnięć mieczem i sztyletem i już po nim. Spojrzałam na
mojego chłopaka.
-Dziękuję –
powiedziałam i pocałowałam go w policzek.
-Spodziewałem
się większej wdzięczności – odpowiedział i dotkną wargami mych ust. Kiedy
odsunęliśmy się od siebie, przypomniałam sobie o czymś ważnym. Dylan.
Odwróciłam się i zobaczyłam, że pomaga mu Nila. Mieliśmy już pobiec pomóc im,
kiedy pająk wystrzelił w nas siecią i przykleił do regału. Wierciliśmy się, ale
nic z tego. Nawet Orkan na nic się zdał. Mogliśmy tylko patrzeć jak nasi
przyjaciele walczą. Syn Apolla atakował z jednej strony, a córka Posejdona z
drugiej. W pewnym momencie potwór zamachnął się i rzucił Dylanem o półkę na
książki. Na szczęście nic mu się nie stało. Ale Nila tego nie wiedziała.
-Dylan! –
krzyknęła. Cięła w nogę pająka i pobiegła do chłopaka. Pomogła mu wstać.
Uśmiechnęli się do siebie. Byłaby to nawet romantyczna scenka, gdyby nie trzy
metrowy potwór. Zwrócił na nich swoje trzy pary ślepi. Dziewczyna odwróciła
się, a w jej oczach czaił się gniew.
-Nie wiem,
za co mnie to wszystko spotkało. Przez szesnaście nędznych lat, próbowałam być
dobra i posłuszna, a co mi z tego wynikło? Mnie i moich przyjaciół atakują potwory,
które na dodatek chcą nas zabić – wykrzyczała – Dosyć tego – i tupnęła nogą.
Nagle podłoga zaczęła się trząść. Ściany jak i sufit pokryły się pęknięciami i
dziurami. Od córki Posejdona biła wręcz namacalna siła. Na początku myślałam,
że to naturalne trzęsienie ziemi. Ale potem przypomniałam sobie że ojciec
Percy’ego i Nili jest nie tylko biegiem mórz i oceanów. W końcu sufit załamał
się i spadł na potwora, zabijając go przy tym. W tym samym momencie, co zginął,
jego pajęczyna, która nas oplątywała, zniknęła. Zobaczyłam jak z dziewczyny
odchodzi cały gniew. Posłała mi tylko zdziwione spojrzenie i zemdlała. Upadła
by na ziemie, gdyby w ostatniej chwili nie złapał jej Dylan. Podbiegłam razem z
moim chłopakiem do tej dwójki. Syn Apolla położył ją na podłodze i przyłożył
dłoń do jej czoła. Percy przykląkł przy siostrze.
-Jest
wyczerpana, ale ogólnie nic jej nie jest. Potrzebuje odpoczynku – stwierdził niebieskooki.
Pokiwałam głową. Spojrzałam na moją przyjaciółkę. Już nie raz wykazywała się
odwagą i poświęceniem. Prawdziwy z niej heros. Odwróciłam na chwilę od niej
wzrok. Zauważyłam kilka metrów ode mnie małą sówkę z marmuru. Wstałam i
podeszłam do przedmiotu. Kiedy go dotknęłam, nie zmniejszył się, tylko pojawiła
się karteczka i woreczek. Schowałam atrybut swojej matki i wzięłam kawałek
srebrnego papieru. Wróciłam do przyjaciół. Rozwinęłam zwitek papieru i
odczytałam go.
-Ta co księżyc w nocy ciągnie,
Aż do Portland na rydwanie pociągnie.
lepiej będzie dla was to co chcecie zdobyć,
Więc bez mężczyzn podróż musicie odbyć.
Aż do Portland na rydwanie pociągnie.
lepiej będzie dla was to co chcecie zdobyć,
Więc bez mężczyzn podróż musicie odbyć.
-Artemida,
prawda? – zapytał syn boga lekarzy.
-Taa, bogini
dziewictwa i łowów, a także siostra bliźniaczka twojego ojca – odpowiedział
Percy – dobra, do Portland pojedziemy jutro. Teraz trzeba znaleźć resztę i
jakiś hotel – już chciał podnieść siostrę, ale ktoś mu przeszkodził.
-Ja ją
poniosę – zaoferował się Dylan i zabrał Nilę z podłogi – idźcie przodem.
Ruszyłam z synem Posejdona. Co jakiś czas zerkałam do tyłu i od razu się
uśmiechałam. Niebieskooki bardzo przejmował się swoją przyjaciółką. Znalezienie
reszty nie zajęło nam długo. Hotelu zresztą też. Nie było dużych pokoi, więc ja
dzieliłam go z Nilą, Piper z Hazel, Leo z Frankiem, a Percy, Dylan i Jason byli
razem. Chłopcy oferowali dla syna Apolla, że mu pomogą, ale mówił że sobie
poradzi. Położył córkę Pana Mórz na łóżku. Usiadł na skraju materaca i
wpatrywał się w nią.
-Dylan, idź
prześpij się albo co. Przypilnuję jej – powiedziałam podchodząc do niego.
-Ok, a mogę
posiedzieć jeszcze chwilę?
-Tak –
uśmiechnęłam się do niego – zależy ci na niej?
-I to bardzo
– odpowiedział.
-Ma
szczęście, że posiada takiego przyjaciela jak ty – położyłam mu rękę na
ramieniu. Na te słowa posmutniał. – Co jest?
-Taaa,
przyjaciela – westchnął – szkoda, że tylko nim mogę być. Wszystko ułożyło mi
się w całość. Dylan kochał Nilę. Pytanie tylko czy ona jego. Miejmy nadzieję,
że tak.
-Wszystko
się ułoży, zobaczysz.
-Taa – wstał
– jakbym był potrzebny to wiesz gdzie mnie znaleźć – pokiwałam głową – Na razie
Annabeth.
-Paa Dylan –
chłopak był już przy drzwiach – fajna byłaby z was para – nic nie odpowiedział.
Kiedy wyszedł, poszłam wziąć prysznic. W między czasie Percy przyniósł do
pokoju jedzenie dla mnie i dla siostry. Zjadłam i poszłam spać.
-Myślisz, że to koniec? To dopiero początek
– to ostatnie słowa, jakie usłyszałam przed snem.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
hejo ! :) jak wam się podoba? mam nadzieję, że przypadnie do gustu ;P tak sobie pomyślałam, żeby napisać one-shoota z Nila&Dylan, co wy na to? ^^ jakoś dziś mam dobry humor, w tygodniu nie mam jakiś ważnych sprawdzianów, więc spróbuję coś napisać :] dobra na razie ;*
a tu taki fajny fan-art, od razu skojarzyło mi się z Nilą i Dylanem :P
Subskrybuj:
Posty (Atom)