Co ze mną jest nie tak? Wciąż się nad tym zastanawiam. W obozie byłem uważany za jednego z przystojniejszych, no oczywiście nie porównujcie mnie tu do Percy’ego czy Jasona lub innych starszych obozowiczów. Nie jestem jakoś zadufany w sobie, chamski, nic z tego. To, czemu ONA nie chce ze mną gadać?! Ughh… Dobra, mniejsza z tym. Droga z Los Angeles do San Diego nie zajęła długo. Wybraliśmy do podróży tym razem pociąg. Do miasta dojechaliśmy około 3 w nocy. Poszliśmy do motelu obok dworca, wynajęliśmy pokoje i położyliśmy się spać. Śniło mi się, że byliśmy całą dziewiątką w jakimś lesie. Siedzieliśmy dookoła ogniska, rozmawialiśmy, śmialiśmy się i zajadaliśmy pianki. Byłem obok Nili. W tym świetle, jej oczy przybrały barwę czekolady. Uśmiechnąłem się na sam widok. Tak się zmieniła przez te lata. Obok niej siedział Leo. Na początku ich znajomości był taki szczęśliwy, żywy, a teraz jakoś się to wszystko ulotniło. Wpatrywał się w ogień. Morskooka położyła mu rękę na ramieniu.
-Leo, co jest? – zapytała z troską w głosie.
-Nic – odpowiedział. Nagle usłyszałem kroki. Wszyscy wstaliśmy i patrzyliśmy się w kierunku, z którego dobiegał dźwięk. Spomiędzy drzew wynurzyła się postać. Dziewczyna miała piękne cynamonowe włosy związane w kucyk, miłą i pogodną twarz. Ubrana była w zwykłą białą bluzkę i ciemne rybaczki.
-Leo – powiedziała i rzuciła się na szyje dla chłopaka. Ten wyszczerzył zęby i przytulił dziewczynę.
-Kalipso – zwrócił się do niej. I zrobił to, czego nie powinien. Stałem osłupiały. Nie miałem pojęcia co robić. Spojrzałem na Nilę. Stała odrętwiała, a w jej oczach gromadziły się łzy. Zaczęła szybko mrugać, aby się ich pozbyć. Syn Hefajstosa chyba nagle zrozumiał, co uczynił. Odsunął się od Kalipso i stanął przed córką Posejdona.
-Nila, ja… ja nie chciałem.. nie – zaczął się tłumaczyć. Dziewczyna ściągnęła usta i pokiwała głową. Już chciałem uderzyć gościa w twarz, ale mój sen się rozwiał. Usiadłem na łóżku i zobaczyłem, że dłonie mam zaciśnięte w pięści. Miałem z jednej strony nadzieję, że ten sen to po prostu zwykły durny sen, ale z drugiej, chciałem, żeby było tam trochę prawdy. Wstałem i udałem się do łazienki. Kiedy wróciłem do pokoju, chłopcy jeszcze spali. Wyszedłem z motelu. Była może jakaś ósma, dziewiąta rano. Postanowiłem zwiedzić okolicę i może natrafić na jakiś trop do atrybutu. Poszedłem przed siebie. Po jakiś 15 minutach doszedłem do brzegu morza. Może nie dokładnie, bo stałem na krawędzi stromego klifu. Widok był przepiękny. Odwróciłem głowę w lewo i zobaczyłem kogoś. Siedziała sama na kamieniu, parę metrów ode mnie, ale nie zauważyła mojej obecności. Oczy w kolorze morza patrzyły na ocean, włosy owiewały jej twarz. Jedną nogę przyciągnęła do piersi i objęła rękoma. Drugą postawiła na ziemi. Miała smutny wyraz twarzy. Postanowiłem podejść do niej i pogadać. Zaszedłem ją od tyłu i złapałem w pasie. Dziewczyna krzyknęła i szybko się obróciła. Uśmiechnąłem się do niej.
-Boisz się mnie? – zapytałem i usiadłem obok niej na głazie.
-Nie, ale teraz mnie wystraszyłeś. Myślałam, że to jakiś potwór czy coś – powiedziała patrząc mi w oczy. Wciąż była smutna.
-Nila, co jest? – odwróciła głowę – coś się stało? Może mogę jakoś pomóc?
-Nie przejmuj się mną – ucięła krótko i wstała. Poszedłem w jej ślady. Złapałem za jej nadgarstek.
-Nila, widzę że coś się dzieję, nie umiesz tego ukryć – powiedziałem stanowczo.
-Naprawdę nic mi nie jest.
-No dobra jak nie chcesz mówić to cię nie zmuszę.
-Dziękuję – gdy to wypowiedziała, wytrzeszczyła oczy. Złapała mnie za rękę. – Wiej! – krzyknęła i pobiegła, ciągnąc mnie za sobą. Zdążyłem tylko się odwrócić. Zobaczyłem czarną postać zwierzająca w naszą stronę. Przyspieszyłem. Biegliśmy nie patrząc za siebie, ani pod nogi. Nagle gwałtownie zahamowaliśmy. Staliśmy na krawędzi klifu. Nie mieliśmy gdzie uciec. Postać była parę metrów od nas.
-Co to teraz robimy? – zwróciłem się do dziewczyny. Ta spojrzała za siebie, oceniając ile metrów jest w dół, potem popatrzyła mi w oczy.
-Ufasz mi?
-Tak.
-Powierzyłbyś mi swoje życie? Nie rozumiałem po co mnie o to pyta.
-No pewnie. Uśmiechnęła się blado. Złapała mnie za rękę. Odsunęliśmy się od krawędzi. Dopiero teraz zrozumiałem co ona chce zrobić. Nie zdążyłem zaprotestować. Rozpędziliśmy się i skoczyliśmy do oceanu. Tafla wody zbliżała się z ogromną szybkością. Nila objęła mnie w pasie. To było miłe, chociaż zaraz miałem zginąć. Kiedy byliśmy bardzo blisko wody, dziewczyna odwróciła się tak, że ona pierwsza miała dotknąć cieczy. Kiedy uderzyłem o lustro, powinienem poczuć jakiś ból, nie? Ale niczego takiego nie było. Kiedy byliśmy pod powierzchnią, córka Posejdona utworzyła wokół nas bąbel powietrza, w którym się unosiliśmy.
-Dzięki – powiedziałem.
-Nie ma sprawy – odpowiedziała. Rozejrzałem się dookoła. Nic ciekawego nie zauważyłem.
-Patrz! – wskazała mi coś ręką. Spojrzałem tam. Jakieś sto pięćdziesiąt metrów od nas leżał trójząb. Atrybut i symbol władzy Posejdona, ojca Percy’ego i Nili.
-Pójdę po niego, ty tu zostań – nakazała mi i już chciała wyjść z bąbla powietrza, ale ją powstrzymałem.
-Nie możesz pójść sama.
-Niby dlaczego?
-A jak cos cię zaatakuje?
-Potrafię zadbać o siebie – i popłynęła, zostawiając mnie samego. Próbowałem podążać za nią w tej kuli, ale ruszałem się jak mucha w smole. Kiedy Nila była przy trójzębie, odetchnąłem z ulgą. Nic jej nie zaatakowało, ani mnie. Już miała dotknąć atrybutu, kiedy nie wiadomo skąd pojawiły się syreny. Nie takie jakie możemy oglądać w bajkach. Piękne, miłe syrenki. Oj nie. Miały dziwnie chorobliwy odcień zieleni, ich włosy przypominały zgniłe wodorosty, a zamiast zębów miały same ostre i podkreślam ostre, żółte kły. Próbowałem krzyknąć do dziewczyny, aby uważała, ale bańka była dźwiękoszczelna. Potwory rzuciły się na córkę Pana Mórz. Brzydsze siostry Małej Syrenki atakowały, gryzły, szarpały moją przyjaciółkę. Ta próbowała się ich pozbyć przy pomocy miecza, ale przeciwniczki były szybsze. Próbowałem podpłynąć do niej, ale nie dałem rady. Jedna z nich w końcu mnie dostrzegła. Przypłynęła do mnie i wyszczerzyła do mnie swoje kły. Aż cofnąłem się.
-Córunia Posejdona, przyprowadziła towarzystwo – syknęła. Jej oczy miały kolor zarośniętego jeziora.
-Zostawcie ją! – warknąłem. Syrena zaczęła się śmiać.
-Nawet nie wiesz, jak smaczne są dzieci Pana Mórz – oblizała wargi przypatrzyła mi się dobrze – syn Apolla? Tobą też nie pogardzimy. Wkurzyłem się. Aktywowałem swój miecz i rzuciłem się na nią. Bańka z powietrzem prysnęła. Zdążyłem tylko nabrać w płuca trochę tlenu. Zamachnąłem się na potwora. Z łatwością uniknęła ciosu. Spojrzałem na Nilkę. Dzielnie się trzymała, ale miała kilka ran i powoli opadała z sił. Przecież jesteśmy w wodzie, to czemu rany się nie zabliźniają? Moje rozmyślania przerwała moja przeciwniczka. Rzuciła się na mnie z pazurami. Odciąłem jej kilka pasemek włosów.
-Sssss, nie daruję ci tęgo – zagroziła. Drasnęła mnie w udo. Prawie syknąłem z bólu. Połączenie rany i słonej morskiej wody, nie jest dobre. Zamachnąłem się i wbiłem miecz w pierś syreny. Rozpadła się w szary muł. Podpłynąłem do heroski. Powoli brakowało mi powietrza. Dziewczyna mnie zobaczyła. Pokiwała głową i wbiła ostrze w przedostatnią potworzyce. Została jedna.
-Myślicie, że wam się uda?
-Tak, jesteś jedna, a nas jest dwójka. Raczę ci uciekać – powiedziała Nila. Syrena uśmiechnęła się do niej.
-Zaraz się przekonamy – i rzuciła się na morskooką. Ja też zaatakowałem. Syrena wbiła kły w ramię dziewczyny, a ja wbiłem jej ostrze w plecy. Zostaliśmy tylko my. Moja przyjaciółka nagle zzieleniała na twarzy. Gdyby była na lądzie na pewno by upadła. Nagle wokół niej była kurtyna piachu. Kiedy opadła, miała zamiast nóg zielony ogon. Zmieniła się w syrenę. Zamiast bluzki miała stanik z muszli. Spojrzała na siebie i pokręciła głową. W jej oczach zobaczyłem panikę. Wskazała ręką na górę, żebym się wnurzył. Tak też zrobiłem. Kiedy miałem już głowę powyżej powierzchni wody zaczerpnąłem powietrza. Obok mnie pojawiła się zaraz Nila. Miała morski woreczek i nową karteczkę. W oczach widziałem wciąż narastającą panikę.
-Co ja mam robić? – zapytała się mnie łamiącym głosem. I co ja miałem powiedzieć? Że nie wiem? Musiałem ją jakoś pocieszyć.
-Spokojnie, coś wymyślimy – powiedziałem bez przekonania. Dziewczyna schowała twarz w dłoniach. Podpłynąłem do niej i przytuliłem.
-Ciii, wszystko się jakoś ułoży – szeptałem jej do ucha. Spojrzała na mnie tymi swoimi wielkimi oczami.
-Chodź, zabiorę cię na brzeg – i popłynęliśmy. Znalazłem mały kawałek plaży i tam usiadłem. Nila została w wodzie. Machała wciąż ogonem.
-Super, zawsze chciałam zostać rybą.
-Oj chyba wyczuwam sarkazm – powiedziałem z lekkim uśmiechem. Oczywiście przez to zostałem ochlapany. Wpadłem na pewien pomysł. – Nila podaj mi rękę.
-Po co? – zapytała podejrzliwie.
-Daj, muszę coś wypróbować – podała mi dłonie. Złapałem je i próbowałem się skupić. Ale nie udawało mi się przy niej. Wciąż się rozpraszałem. Puściłem ją i pokręciłem głową. Poklepała mnie po kolanie. Podniosłem na nią wzrok. Uśmiechała się delikatnie.
-Idź do reszty i kontynuujcie misję. Jak będziecie podróżować po wybrzeżu to będę z wami.
-Nie zostawię cię – przewróciła oczami.
-Już raz mnie zostawiłeś, zapomniałeś?
-Zostawiłem cię, aby cię do cholery chronić, rozumiesz?! – w końcu to powiedziałem. Wytrzeszczyła na mnie oczy.
-Niby, przed czym chronić?
-Dowiedziałem się, że jestem herosem. Zaczęły mnie atakować potwory. Nie chciałem cię narażać na niebezpieczeństwo, więc oddaliłem się jak tylko mogłem. Nawet nie wiesz jak to cholernie bolało. Zależało mi na tobie i to bardzo. Ale bałem się, że może coś ci się stać – po tych słowach spuściłem wzrok. Poczułem, że ktoś mnie przytula. To była Nila. Miała łzy w oczach, ale się uśmiechała.
-Dylan, ja… ja… dziękuję, ale nie musiałeś się o mnie troszczyć – spojrzała mi w oczy – czy jak wiadomo, że i ja jestem półbogiem, to mnie już nie zostawisz?
-Nigdy – odwzajemniłem uścisk.
-Ekhem – usłyszałem nad sobą. Podniosłem wzrok. Nade mną stał mężczyzna w średnim wieku o czarnych oczach i morskich oczach. Ubrany był w zieloną koszulę hawajską i ciemne bermudy. Miał pogodny wyraz twarzy, ogólnie był przystojny – Nie chcę wam przeszkadzać w tak wzruszającej chwili…
-Posejdon? – zapytałem głupio.
-Tata? – odezwała się Nila. Ciekawe kogo pytanie było durniejsze?
-Tak. Nila podaj mi rękę. Dziewczyna posłusznie wykonała prośbę? Rozkaz? Sugestie? Mniejsza z tym. Kiedy Pan Mórz ścisnął dłoń córki, ona znowu zmieniła się w człowieka. Pomógł jej stanąć na brzegu. Patrzyli sobie w oczy. Mężczyzna lekko się uśmiechał, a moja przyjaciółką była lekko spięta.
-Miło mi cię widzieć, córko – powiedział.
-Posejdonie, czemu tu jesteś? Przecież Zeus zakazał bogom kontaktu z ich śmiertelnymi dziećmi.
-Może i tak, ale chciałem, żebyś mnie w końcu poznała. I chyba miałaś mały problem.
-Yyy, tak i dziękuję bardzo. Ale czemu dopiero po 16 latach?
-Po śmierci twojej matki, bałem się o ciebie. Zataiłem twoje moce, aby żaden potwór ich nie wyczuł. Dopiero w obozie zdjąłem ochronę. Przez te wszystkie lata nie miałaś zdolności, takie jak miał Percy.
-Czyli powinnam ci podziękować?
-Nie musisz, nie masz za co.
-Ale i tak dziękuję. Ale mam jeszcze jedno pytanie.
-Tak?
-Dlaczego wybrałeś moją mamę? Co było w niej wyjątkowego? Bóg się zamyślił.
-Kiedyś ci powiem. Teraz muszę iść. Trzymaj się córko. I ty też Dylan – skłoniłem się – pamiętaj, że ja wszystko widzę i wiem o czym myślisz – ostrzegł mnie. Kiedy Pan Mórz zniknął, Nila popatrzyła na mnie.
-O co mu z tym ostatnim chodziło? – zapytała.
-Nie mam pojęcia – skłamałem. Tak naprawdę doskonale zrozumiałem jego słowa. Wdrapaliśmy się na górę, co było trochę trudne i męczące. Poszliśmy do motelu, gdzie byli nasi przyjaciele. Przez całą drogę rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Właśnie takich zobaczyli nas koledzy. Spojrzałem na Leo. Malowała mu się na twarzy zazdrość pomieszana z ulgą. Ale z powodu tego, że ona żyje czy z innego. Przypomniał mi się teraz sen. Opowiedzieliśmy im o naszej przygodzie. Nila wyjęła z kieszeni karteczkę. Miała kolor wyblakłej żółci.
-Wiadomości wszędzie zanosi,
Przy tym wielkie brzemię nosi.
Aktualnie w Phoenix przebywa,
Nowych klientów tam zdobywa.
-To teraz Hermes, zgadza się? – odezwała się Hazel. Pokiwałem głową. Ciekawe, co tam nam się przydarzy.
Ja jak zwykle komentuje rozdział z opóźnieniem . Powiem jedno fajny. Czekam na next.
OdpowiedzUsuń